Info

Więcej o mnie.


Moje rowery
Archiwum bloga
- 2019, Listopad4 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2015, Sierpień8 - 1
- 2015, Lipiec8 - 1
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec5 - 1
- 2012, Maj9 - 0
- 2012, Kwiecień13 - 2
- 2012, Marzec2 - 0
- 2012, Styczeń5 - 2
- 2011, Grudzień9 - 2
- 2011, Listopad11 - 1
- 2011, Październik17 - 4
- 2011, Wrzesień2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 0
- 2011, Maj20 - 1
- 2011, Kwiecień20 - 3
- 2011, Marzec19 - 2
- 2011, Luty11 - 0
- 2011, Styczeń16 - 3
- 2010, Wrzesień7 - 0
- 2010, Sierpień12 - 0
- 2010, Lipiec16 - 1
- 2010, Kwiecień7 - 0
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Grudzień5 - 0
- 2009, Październik10 - 0
- 2009, Wrzesień20 - 0
- 2009, Sierpień8 - 0
Dane wyjazdu:
33.00 km
0.00 km teren
01:10 h
28.29 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max:178 ( 93%)
HR avg:151 ( 79%)
Podjazdy:250 m
Kalorie: 700 kcal
Rower:Raleigh Avanti Carbon
Krótkie kółko przez przełęcz karpnicką
Sobota, 8 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 0
Szybki wypad na szosę.
Kategoria Karkonosze
Dane wyjazdu:
27.00 km
0.00 km teren
01:05 h
24.92 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:184 ( 96%)
HR avg:148 ( 77%)
Podjazdy:284 m
Kalorie: 688 kcal
Rower:Raleigh Avanti Carbon
Szosa - szybkie kółko Karpniki
Czwartek, 6 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 0
Kategoria Rudawy
Dane wyjazdu:
18.00 km
18.00 km teren
01:00 h
18.00 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:260 m
Kalorie: 704 kcal
Rower:MTB Canyon
Krótko na góralu
Wtorek, 4 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 0
Krótko ale dość treściwie chwilami. Podjazd bez podpórki ciężkiego fragmentu od ścieżki na Perłę Zachodu. Potem troche jazdy po górze i zjazd do Jelonki. Tu w jednym miejscu byłem bliski wylądowania na drzewie. Było blisko.. ufff.
Dane wyjazdu:
53.00 km
53.00 km teren
03:21 h
15.82 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1000 m
Kalorie: kcal
Rower:MTB Canyon
Polana Izerska i Smrk
Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 0
Wyjazd w Izery ale start od Zakrętu Śmierci w Szklarskiej Porębie. Na początek wymagające podjazd żółtym szlakiem. Dojeżdżamy na Wysoki Kamień i stamtąd na kopalnie. Dalej kurs na Stóg i odbicie na czeski Smrk. Trudnym podjazdem po kamlotach udało się po raz pierwszy zdobyć tą górę. Dalej zjazd ekstremalnym żółtym szlakiem i dojazd do Chatki Górzystów. Dalej Orle, kopalnia i powrót na Zakręt Śmiercie.
Fotki z wypadu

widok na Karkonosze z Wysokiego Kamienia

dojazd do kopalni bardzo ciekawym szlakiem

kopalnia

rowerzyści oblegają Chatkę Górzystów

i jazda do schroniska Orle, na trasie tłumy :)

tak wyglądała dzisiaj Polana Izerska
Fotki z wypadu

widok na Karkonosze z Wysokiego Kamienia

dojazd do kopalni bardzo ciekawym szlakiem

kopalnia

rowerzyści oblegają Chatkę Górzystów

i jazda do schroniska Orle, na trasie tłumy :)

tak wyglądała dzisiaj Polana Izerska
Dane wyjazdu:
57.42 km
57.42 km teren
03:21 h
17.14 km/h:
Maks. pr.:69.90 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1400 m
Kalorie: 1300 kcal
Rower:MTB Canyon
Wyjazd w Rudawy
Sobota, 1 października 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 0
Dzisiaj naprawiłem rower po ostatniej katastrofie z wkręcony w tylne koło badylem. Straciłem przerzutkę, hak i szprychy. Trzeba było przetestować doraźną wersję pancerną i wyruszyć w teren. Trasa Mega MP w Jeleniej Górze, czyli Rudawy. Z małym bonusem.
Na początku niemiła niespodzianka, bo część drogi okazała się nieprzejezdna. Ciężki sprzęt rozjeździł trasę rowerową. Została naniesiona nowa ziemia i nie dało się po tym jechać. Potem była Łopata, wjechana z siodła, co wymaga trochę siły i skupienia.

widok na Rudawy od strony Strużnicy

widok na Rudawy z okolic Mniszkowa
Na początku niemiła niespodzianka, bo część drogi okazała się nieprzejezdna. Ciężki sprzęt rozjeździł trasę rowerową. Została naniesiona nowa ziemia i nie dało się po tym jechać. Potem była Łopata, wjechana z siodła, co wymaga trochę siły i skupienia.

widok na Rudawy od strony Strużnicy

widok na Rudawy z okolic Mniszkowa
Kategoria Rudawy
Dane wyjazdu:
46.30 km
0.00 km teren
01:47 h
25.96 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max:174 ( 91%)
HR avg:146 ( 76%)
Podjazdy:741 m
Kalorie: 970 kcal
Rower:Raleigh Avanti Carbon
Szosa: Podgórzyn - Borowice - Karpacz
Piątek, 30 września 2011 · dodano: 30.09.2011 | Komentarze 0
Wyjazd szosą na karkonoskie podjazdy. Brakowało mocy na podjazdach, za to na zjazdach sobie pozwalałem ;)
Jak słaba forma i jazda dla samej jazdy to i są fotki.

Tak wyglądał dzisiaj widok na Śnieżkę z Karpacza.

Powrót ścieżką rowerową do domu :) Zielono jak nigdy, a tu prawie październik!
Jak słaba forma i jazda dla samej jazdy to i są fotki.

Tak wyglądał dzisiaj widok na Śnieżkę z Karpacza.

Powrót ścieżką rowerową do domu :) Zielono jak nigdy, a tu prawie październik!
Kategoria Karkonosze
Dane wyjazdu:
32.60 km
0.00 km teren
01:13 h
26.79 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:187 ( 97%)
HR avg:136 ( 71%)
Podjazdy:338 m
Kalorie: kcal
Rower:Raleigh Avanti Carbon
Poobiedni przejazd szosówką wokół Sokolików
Czwartek, 29 września 2011 · dodano: 29.09.2011 | Komentarze 0
Trzeba się było ruszyć na rozruch kości. Trochę za szybko po obiedzie, bo zaraz żołądek się zbuntował i trzeba było wolniej przebierać nogami ;)
Fotka z wyjazdu.

Fotka z wyjazdu.

Kategoria Rudawy
Dane wyjazdu:
68.60 km
68.60 km teren
04:53 h
14.05 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:189 ( 98%)
HR avg:143 ( 74%)
Podjazdy:2554 m
Kalorie: 2155 kcal
Rower:MTB Canyon
MTBTrophy dzień 4
Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 07.10.2011 | Komentarze 0
Finał! Wystarczy tylko dojechać ostatni etap i będzie koniec. W klasyfikacji generalnej zbliżyłem się do Ukraińca i miałem szansę na to 90 miejsce, mimo straty z II etapu. Trzeba było walczyć.
Z etapu pamiętam sporo zjazdów po luźnych kamieniach. Jeden z nich był niesamowicie dłuuuugi i dał mocno w kość, chociaż zazwyczaj zjeżdżanie na moim full praktycznie mnie nie męczy. To była jakaś masakra. Pamiętam że na końcowych metrach była jakaś końska kupa z wbitymi wykrzyknikami Orga :)
W końcówce był podjazd asfaltem pod zameczek Prezydencki. Średnia z przodu i trzymam tempo. Goniłem osobę przede mną i uciekałem tym za mną. nie wiele brakowało i zabrakło by sił na końcówkę, jednak dochodzę jednego z kolarzy i wyprzedzam przed singlem w dół.
Końcówka znów w mocnym tempie. Przejazd prze ostatni błotny odcinek poszedł perfekcyjnie i można było się cieszyć z dobrego wyniku na mecie.

Z etapu pamiętam sporo zjazdów po luźnych kamieniach. Jeden z nich był niesamowicie dłuuuugi i dał mocno w kość, chociaż zazwyczaj zjeżdżanie na moim full praktycznie mnie nie męczy. To była jakaś masakra. Pamiętam że na końcowych metrach była jakaś końska kupa z wbitymi wykrzyknikami Orga :)
W końcówce był podjazd asfaltem pod zameczek Prezydencki. Średnia z przodu i trzymam tempo. Goniłem osobę przede mną i uciekałem tym za mną. nie wiele brakowało i zabrakło by sił na końcówkę, jednak dochodzę jednego z kolarzy i wyprzedzam przed singlem w dół.
Końcówka znów w mocnym tempie. Przejazd prze ostatni błotny odcinek poszedł perfekcyjnie i można było się cieszyć z dobrego wyniku na mecie.

Kategoria Maratony
Dane wyjazdu:
72.50 km
72.50 km teren
05:06 h
14.22 km/h:
Maks. pr.:67.90 km/h
Temperatura:13.0
HR max:165 ( 86%)
HR avg:140 ( 73%)
Podjazdy:2605 m
Kalorie: 2110 kcal
Rower:MTB Canyon
MTBTrophy dzień 3
Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 07.10.2011 | Komentarze 0
Dzień III
Dzisiaj wstaliśmy niewyspani, bo w hotelu impreza do 5 rano. Starałem sie podejść do tego na spokojnie, jednak nie wiele to pomagało i sen był rwany. Telefony na recepcje nic nie dawały, jednak na następną noc dostaliśmy kwaterę sąsiadującą z hotelem.
Na etapie było zimniej :) Czekał nas podjazd pod Skrzyczne 1257m n.p.m, więc było jakieś tam wyzwanie ;) Nogi wysiłek znosiły bardzo dobrze. Znów od startu poszło mocne tempo. Nie rozumiem niektórych osób. Jednemu gościowi nadałem ksywe "mistrz pierwszy 2km", bo zwykle tylko przez tyle się tasował zanim całkowicie odpadał ;)

Z początku czułem się dobrze, więc spokojnie wjechałem podjazd płytami i zjazd, który sprawiał sporo problemów niektórym zawodnikom. Na nim minąłem dobrze znanego mi Ukraińca i już do końca etapu tylko nad nim zyskiwałem.
Jechało się bardzo dobrze, nawet ciągnący się podjazd na Skrzyczne dało się wjechać spokojnie do końca. Na zjeździe (nie znanym mi w ogóle) ucieka mi na śliskich korzeniach przednie koło i ląduje jagodzinach. Pierwsza taka gleba na maratonach :) Oczywiście w miejscu nei zabrakło fotografa, który był bardzo zadowolony ze zrobionych zdjęć ;)
Potem był świetny singiel. To był naprawdę miodny etap :) Chociaż po upadku ubyło sporo pewności siebie na zjazdach.
Dzisiaj wstaliśmy niewyspani, bo w hotelu impreza do 5 rano. Starałem sie podejść do tego na spokojnie, jednak nie wiele to pomagało i sen był rwany. Telefony na recepcje nic nie dawały, jednak na następną noc dostaliśmy kwaterę sąsiadującą z hotelem.
Na etapie było zimniej :) Czekał nas podjazd pod Skrzyczne 1257m n.p.m, więc było jakieś tam wyzwanie ;) Nogi wysiłek znosiły bardzo dobrze. Znów od startu poszło mocne tempo. Nie rozumiem niektórych osób. Jednemu gościowi nadałem ksywe "mistrz pierwszy 2km", bo zwykle tylko przez tyle się tasował zanim całkowicie odpadał ;)

Z początku czułem się dobrze, więc spokojnie wjechałem podjazd płytami i zjazd, który sprawiał sporo problemów niektórym zawodnikom. Na nim minąłem dobrze znanego mi Ukraińca i już do końca etapu tylko nad nim zyskiwałem.
Jechało się bardzo dobrze, nawet ciągnący się podjazd na Skrzyczne dało się wjechać spokojnie do końca. Na zjeździe (nie znanym mi w ogóle) ucieka mi na śliskich korzeniach przednie koło i ląduje jagodzinach. Pierwsza taka gleba na maratonach :) Oczywiście w miejscu nei zabrakło fotografa, który był bardzo zadowolony ze zrobionych zdjęć ;)
Potem był świetny singiel. To był naprawdę miodny etap :) Chociaż po upadku ubyło sporo pewności siebie na zjazdach.
Kategoria Maratony
Dane wyjazdu:
85.00 km
85.00 km teren
06:31 h
13.04 km/h:
Maks. pr.:68.20 km/h
Temperatura:17.0
HR max:175 ( 91%)
HR avg:145 ( 75%)
Podjazdy:2710 m
Kalorie: 2850 kcal
Rower:MTB Canyon
MTBTrophy dzień 2
Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 07.10.2011 | Komentarze 0
Po pierwszym dniu czułem sie bardzo dobrze. Przeciwieństwem był znajomy, który po dotarciu do mety uskarżał się na żołądek i nie był pewien czy pojedzie następny etap.
Tym razem start i meta były w Czechach. Trzeba było z Istebnej te kilka km dojechać. Początek poszedł mocno pod górę. Starałem się dotrzymywać kroku i z każdym km szedłem do przodu.
Na tym etapie poznałem Ukraińca, z którym była okazja do pogadania na kilka tematów, w tym o ich przygotowaniach do Euro ;) Wszystko szło dobrze do czas...
Zaczął zaciągać łańcuch, co jeszcze mi się nie zdarzało. Po bufecie droga szła singlem w ciężkim terenie i na jednej z hopek, gdzie trzeba było mocniej stanąć na pedałach usłyszałem trzask. Łańcuch zerwany! O mistrzostwo nie walczę (miejsce 92 na I etapie) więc spokojnie zaczynam naprawiać sprzęt. Skróciłem łańcuch lecz coś źle założyłem, bo musiałem rozkuwać ponownie.

Po problemach z łańcuchem ruszyłem do odrabiania strat, jednak nie było z tym za dobrze, bo poziom dość wyrównany. Za chwilę słyszę, że nie mam powietrza w tylnej oponie. Znów postój. Zakładam dętkę zapasową i zonk. Też jest dziurawa. Dobrze, że mam łatki ale to już spora strata.
Dobrze pamiętam końcówkę tego etapu, gdzie mocno deptałem w pedała aby tylko przejść jak najwięcej osób. Ostatecznie skończyło się na 130tym którymś tam miejscu i dość sporą strata do Ukraińca, z którym jechałem do połowy dystansu.
Na samym końcu został stromy zjazd stokiem :) Poszedłem bez klamek, ledwo wyrobiłem na dole ;)
Tym razem start i meta były w Czechach. Trzeba było z Istebnej te kilka km dojechać. Początek poszedł mocno pod górę. Starałem się dotrzymywać kroku i z każdym km szedłem do przodu.
Na tym etapie poznałem Ukraińca, z którym była okazja do pogadania na kilka tematów, w tym o ich przygotowaniach do Euro ;) Wszystko szło dobrze do czas...
Zaczął zaciągać łańcuch, co jeszcze mi się nie zdarzało. Po bufecie droga szła singlem w ciężkim terenie i na jednej z hopek, gdzie trzeba było mocniej stanąć na pedałach usłyszałem trzask. Łańcuch zerwany! O mistrzostwo nie walczę (miejsce 92 na I etapie) więc spokojnie zaczynam naprawiać sprzęt. Skróciłem łańcuch lecz coś źle założyłem, bo musiałem rozkuwać ponownie.

Po problemach z łańcuchem ruszyłem do odrabiania strat, jednak nie było z tym za dobrze, bo poziom dość wyrównany. Za chwilę słyszę, że nie mam powietrza w tylnej oponie. Znów postój. Zakładam dętkę zapasową i zonk. Też jest dziurawa. Dobrze, że mam łatki ale to już spora strata.
Dobrze pamiętam końcówkę tego etapu, gdzie mocno deptałem w pedała aby tylko przejść jak najwięcej osób. Ostatecznie skończyło się na 130tym którymś tam miejscu i dość sporą strata do Ukraińca, z którym jechałem do połowy dystansu.
Na samym końcu został stromy zjazd stokiem :) Poszedłem bez klamek, ledwo wyrobiłem na dole ;)
Kategoria Maratony