Info
Ten blog rowerowy prowadzi nagast z miasteczka Legnica. Mam przejechane 14530.04 kilometrów w tym 3941.11 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.50 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2019, Listopad4 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2015, Sierpień8 - 1
- 2015, Lipiec8 - 1
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec5 - 1
- 2012, Maj9 - 0
- 2012, Kwiecień13 - 2
- 2012, Marzec2 - 0
- 2012, Styczeń5 - 2
- 2011, Grudzień9 - 2
- 2011, Listopad11 - 1
- 2011, Październik17 - 4
- 2011, Wrzesień2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 0
- 2011, Maj20 - 1
- 2011, Kwiecień20 - 3
- 2011, Marzec19 - 2
- 2011, Luty11 - 0
- 2011, Styczeń16 - 3
- 2010, Wrzesień7 - 0
- 2010, Sierpień12 - 0
- 2010, Lipiec16 - 1
- 2010, Kwiecień7 - 0
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Grudzień5 - 0
- 2009, Październik10 - 0
- 2009, Wrzesień20 - 0
- 2009, Sierpień8 - 0
Dane wyjazdu:
68.60 km
68.60 km teren
04:53 h
14.05 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:189 ( 98%)
HR avg:143 ( 74%)
Podjazdy:2554 m
Kalorie: 2155 kcal
Rower:MTB Canyon
MTBTrophy dzień 4
Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 07.10.2011 | Komentarze 0
Finał! Wystarczy tylko dojechać ostatni etap i będzie koniec. W klasyfikacji generalnej zbliżyłem się do Ukraińca i miałem szansę na to 90 miejsce, mimo straty z II etapu. Trzeba było walczyć.
Z etapu pamiętam sporo zjazdów po luźnych kamieniach. Jeden z nich był niesamowicie dłuuuugi i dał mocno w kość, chociaż zazwyczaj zjeżdżanie na moim full praktycznie mnie nie męczy. To była jakaś masakra. Pamiętam że na końcowych metrach była jakaś końska kupa z wbitymi wykrzyknikami Orga :)
W końcówce był podjazd asfaltem pod zameczek Prezydencki. Średnia z przodu i trzymam tempo. Goniłem osobę przede mną i uciekałem tym za mną. nie wiele brakowało i zabrakło by sił na końcówkę, jednak dochodzę jednego z kolarzy i wyprzedzam przed singlem w dół.
Końcówka znów w mocnym tempie. Przejazd prze ostatni błotny odcinek poszedł perfekcyjnie i można było się cieszyć z dobrego wyniku na mecie.
Z etapu pamiętam sporo zjazdów po luźnych kamieniach. Jeden z nich był niesamowicie dłuuuugi i dał mocno w kość, chociaż zazwyczaj zjeżdżanie na moim full praktycznie mnie nie męczy. To była jakaś masakra. Pamiętam że na końcowych metrach była jakaś końska kupa z wbitymi wykrzyknikami Orga :)
W końcówce był podjazd asfaltem pod zameczek Prezydencki. Średnia z przodu i trzymam tempo. Goniłem osobę przede mną i uciekałem tym za mną. nie wiele brakowało i zabrakło by sił na końcówkę, jednak dochodzę jednego z kolarzy i wyprzedzam przed singlem w dół.
Końcówka znów w mocnym tempie. Przejazd prze ostatni błotny odcinek poszedł perfekcyjnie i można było się cieszyć z dobrego wyniku na mecie.
Kategoria Maratony
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!